Danie, które przez dekady uchodziło za elegancką kulinarną kreację - w sam raz na niedzielny lub świąteczny obiad. Szykując je pamiętajcie o jednym: kaczka to za dużo na dwóch a za mało na trzech. No niestety!
Truskawki – jeśli są zamrożone – rozmrażamy. Przygotowujemy herbatę miętową. W ciepłej maczamy biszkopty i układamy w formie (trzeba wyłożyć dno i boki). Wstawiamy do lodówki na 2 godziny. Truskawki miksujemy z dodatkiem soku z cytryny, przecedzamy przez sitko i dodajemy cukier puder.
Jeśli mule nie są oczyszczone, trzeba je najpierw oczyścić, zrywając nożem pod bieżącą wodą wszystkie narośle z muszli. W dużej, głębokiej patelni lub rondlu rozgrzej masło, wrzuć posiekane szalotki i zioła, następnie wlej wino i dosmacz pieprzem.
Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej, następnie dodaj wodę i wymieszaj. Dodaj także żółtka, ponownie wymieszaj, a na końcu delikatnie połącz z pianą z białek (mieszaj łyżką, nie mikserem). Przełóż deser do miski i włóż na parę godzin do lodówki.
Poporcjuj kurczaka. W emaliowany rondlu roztop masło i dodaj boczek, posiekane szalotki i cebule oraz marchew pokrojoną w plasterki. Gdy jarzyny zmiękną, wyjmij je z rondla. Włóż w ich miejsce kurczaka, podsmaż go ze wszystkich stron na mocnym ogniu.
Cebulę kroimy w kostkę wrzucamy do szerokiego garnka z rozpuszczonym smalcem, dodajemy kiszoną kapustę i wszystko razem przesmażamy.
Sok z pomarańczy, startą skórkę, masło i cukier wkładamy do rondla. Doprowadzamy do wrzenia, następnie zmniejszamy gaz i gotujemy na wolnym ogniu przez 5-10 minut, aż sos nabierze konsystencji syropu.
brane i osuszone ziemniaki kroimy na plasterki grubości 5 mm. Naczynie do zapiekanki nacieramy ząbkiem czosnku. Smarujemy je połową masła. Mieszamy śmietanę z mlekiem. Układamy połowę ziemniaków w naczyniu, polewamy połową śmietany z mlekiem, posypujemy 2 szczyptami gałki.
Mięso oczyszczone, umyte i osuszone kroimy w kostkę (3-4 cm), skrapiamy połową brandy, mieszamy i odstawiamy przykryte na 2-5 godzin. W rondlu rozgrzewamy 2 łyżki masła i 2 łyżki oleju, wkładamy mięso i obsmażamy przez 5 minut na mocnym ogniu, aż do zrumienienia.
Tak, tak, wymyślił je sam wybitny kompozytor. A było to tak. Pewnego wieczoru w paryskiej restauracji Cafe Anglais przy bulwarze des Italiens, Rossini poczuł, że ma już dosyć befsztyka z polędwicy wołowej, który tam podawano.