Gilotyna – choć nazwa jej brzmi z francuska – to wcale nie jest wynalazek Francuza!
Wchodzi na scenę zwykle wtedy, gdy mowa o wielkiej rewolucji francuskiej, jednak była znana już starożytnym Persom i Rzymianom. Jej współczesna nazwa pochodzi od Bogu ducha winnego Josepha Guillotin, francuskiego lekarza i działacza społecznego.
Wspomniany pan doktor był członkiem Zgromadczenia Narodowego, które w 1789 roku dyskutowało nad humanitarnym sposobem wykonywania wyroków śmierci. Zaproponował gilotynę, jednak jego pomysł nie spotkał się z aprobatą większości. Dopiero dwa lata później, gdy na ten sam pomysł wpadł inny lekarz – Antoin Louis, wyrażono zgodę. Maszyna została zbudowana w Paryzu na placu de Grève i nazwana rubasznie Louisette – od nazwiska drugiego pana doktora. Pierwszym, który wypróbował gilotynę 24 stycznia 1792 roku był rozbójnik Nicolas-Jacques Pelletier, który zamordował człowieka zadając mu wiele ciosów nożem, aby zrabować 800 liwrów. Wszystko odbyło się w ciągu paru sekund i rozczarowany tłum – który liczył na porządny spektakl – wygwizdał kata. Parę dni później dekapitowano trzech żołnierzy, którzy pobili śmiertelnie sprzedawczynię lemoniady. Trzecia z rzędu egzekucja przypadła trzem fałszerzom.
A dlaczego gilotyna wzięła swoje imię od pana Guillotin? Przez plotkę! Wieść gminna poniosła bowiem, że właśnie on jest wynalazcą maszyny. Podobno bardzo przeciwko temu protestował, ale na nic się to nie zdało…