reklama

Aznavour - ostatni z wielkich


Naprawdę nazywa się Varenagh Aznavourian – bo, choć z urodzenia jest Paryżaninem (w tym roku skończy 88 lat, kto by pomyślał!), jego rodzice pochodzili z Armenii. Od najwcześniejszego dzieciństwa przejawiał skłonności artystyczne, ale i miał po kim dziedziczyć: jego ojciec był śpiewakiem, matka – aktorką.

Rodzice wysłali go do szkoły przygotowującej do kariery scenicznej gdy miał 9 lat– od najwcześniejszego dzieciństwa występował w przedstawieniach, podpisując „dorosłe” kontrakty – dzięki temu mógł pomagać finansowo swojej niezbyt zamożnej rodzinie. Na początku lat 40. wraz z Pierrem Roche stworzył duet – Roche et Aznavour.

Panowie nie tylko razem występowali (z dużym sukcesem; Roche śpiewał, Aznavour grał na fortepianie), ale też komponowali (Pierre) i pisali słowa piosenek (Charles). Ich utwory wykonywali najsłynniejsi artyści epoki: Lucienne Delyle, Les Compagnons de la Chanson, Eddy Constantine et Mistinguett. Nagrali też płytę – ta jednak nie cieszyła się specjalnym powodzeniem. Kariera Aznavoura nabrała nowego rozpędu w dniu, gdy poznał Edith Piaf. Koleżeńska znajomość szybko przerodziła się w coś więcej. Piaf przekonywała artystę, by zdecydowała się na karierę solową. I, choć związek dwóch najwspanialszych głosów Francji rozpadł się w 1952 roku, piosenkarz posłuchał jej rady. Nie było mu jednak łatwo. Choć wszyscy cenili jego talent – jako autora piosenek (za „Je hais les dimanches” Juliette Greco otrzymała w 1952 roku nagrodę SACEM (Société des Auteurs, Compositeurs et Editeurs de musique), jego próby wokalne nie zostały przyjęte z entuzjazmem. Występom towarzyszą gwizdy i buczenia, w co dziś trudno uwierzyć.

Szczęśliwie jednak Aznavour wierzył w swój talent i nie zniechęcił się nieprzychylnym przyjęciem paryskiej publiczności. Wyjechał natomiast na tournée po krajach Afryki Północnej – tam akurat bardzo się jego głos podoba. Świadkiem jego występu w kasynie w Marakeszu był dyrektor Moulin Rouge. Zaproponował mu występy w tym najsłynniejszym europejskim kabarecie i, można powiedzieć, od tego momentu los zaczął piosenkarzowi sprzyjać. Wystąpił w Olimpii i w Alhambrze, gdzie przez trzy tygodnie sala wprost pękała w szwach (no i nikt już, oczywiście, nie gwizdał), a rok później Aznavour skomponował swoje wielkie przeboje: "Ma jeunesse", "Sur ma vie » et "Après l’amour". Ten ostatni utwór wywołał skandal i został zakazany w radiu (choć tekst trudno uznać za pornograficzny, opowiada on jednak o parze, która przed chwilą się kochała – a jak wiadomo, seksualna rewolucja miała dopiero nadejść i temat był w publicznej przestrzeni nie do przyjęcia). Jak wiadomo jednak, odrobina skandalu jeszcze żadnemu artyście nie zaszkodziła…

Pod koniec lat 50. Charles Aznavour powrócił też do aktorstwa, od którego – jako dziecko – zaczynał. Wystąpiła, między innymi, w czarnym krymionale François Truffaut pt. „Strzelajcie do pianisty” – rola ta otworzyła mu drogę do Carnegie Hall w Nowym Jorku. Aznavour znalazł się na szczycie, którego już nigdy, ani na moment nie opuścił. Lata 60 to czas niezwykle twórczy – stworzył takie szlakiery jak "Je m’voyais déjà”, "La Mamma", "Hier encore", "La bohème", występuje na największych scenach Francji i świata, sprzedaje miliony płyt.

W latach 70. Artysta, o ugruntowanej już pozycji, sięgnął po tematy „zaangażowane społecznie”. Jego piosenka „Mourir d’aimer” opowiada o samobójstwie Gabrielle Russier, nauczycielki skazanej na rok więzienia za związek z 17-letnim uczniem. Śpiewa o homoseksualizmie („Comme ils disent”) i o ludobójstwie popełnionym na Ormianach („Ils sont tombés"). W 1973 roku utwór "Les plaisirs démodés" trafił na czołówki list przebojów w wielu europejskich krajach.

Wydaje się, że najsłynniejszą jego piosenką jest utwór „Isabelle” - piękna miłosna ballada „mężczyzny po przejściach”. Zamieszczamy poniżej słowa – dla tych Frankomaniaków, którzy lubują się w domowych przekładach. Może ktoś miałby ochotę podesłać nam tłumaczenie? Opublikujemy!

Isabelle :

Depuis longtemps mon coeur était à la retraite
Et ne pensait jamais de voir se réveiller
Mais au son de ta voix j'ai relevé la tête
Et l'amour m'a repris avant que d'y penser
Isabelle... mon amour

Comme on passe les doigts entre l'arbre et l'écorce
L'amour s'est infiltré s'est glissé sous ma peau
Avec tant d'insistance et avec tant de force
Que je n'ai plus depuis ni calme ni repos
Isabelle... mon amour

Les heures près de toi fuient comme des secondes
Les journées loin de toi ressemblent à des années
Qui donnent à mon amour un goût de fin du monde
Elles troublent mon corps autant que ma pensée
Isabelle... mon amour

Tu vis dans la lumière et moi dans les coins sombres
Car tu te meurs de vivre et je me meurs d'amour
Je me contenterais de caresser ton ombre
Si tu voulais m'offrir ton destin pour toujours
Isabelle... mon amour

var song_id = ""; var youtube_video = false; var lv_code = ""; var l_code = ""; var v_code = ""; Depuis longtemps mon coeur était à la retraite
Et ne pensait jamais de voir se réveiller
Mais au son de ta voix j'ai relevé la tête
Et l'amour m'a repris avant que d'y penser
Isabelle... mon amour

Comme on passe les doigts entre l'arbre et l'écorce
L'amour s'est infiltré s'est glissé sous ma peau
Avec tant d'insistance et avec tant de force
Que je n'ai plus depuis ni calme ni repos
Isabelle... mon amour

Les heures près de toi fuient comme des secondes
Les journées loin de toi ressemblent à des années
Qui donnent à mon amour un goût de fin du monde
Elles troublent mon corps autant que ma pensée
Isabelle... mon amour

Tu vis dans la lumière et moi dans les coins sombres
Car tu te meurs de vivre et je me meurs d'amour
Je me contenterais de caresser ton ombre
Si tu voulais m'offrir ton destin pour toujours
Isabelle... mon amour