reklama

Tournedos a la Rossini




Tak, tak, wymyślił je sam wybitny kompozytor. A było to tak. Pewnego wieczoru w paryskiej restauracji Cafe Anglais przy bulwarze des Italiens, Rossini poczuł, że ma już dosyć befsztyka z polędwicy wołowej, który tam podawano. Oczywiście, wszystko było w porządku, mięso pierwszej jakości, i tak dalej. Jednak mistrz potrzebował czegoś bardziej wyrafinowanego. Wezwał więc do swego stołu szefa kuchni i wyrecytował mu wymyślny ad hoc przepis. A następnie zażądał, aby wykonano danie na jego oczach. Tradycyjny filet z polędwicy miał zostać połączony z plastrem foi gras i oprószony płatkami truli (Mozarta wśród grzybów – jak zwykł był mawiać kompozytor). Na to wszystko zalecał wylanie sosu maderowego. Gdy biedny kucharz to usłyszał, zakrzyknął ponoć: wykluczone, to bardzo brzydko będzie wyglądać. -Cóż – odrzekł na to Rossini – wystarczy podawać danie za plecami biesiadników. I tak oto narodził się Tourne-dos (czyli: odwróć się plecami).